posadzone około 2 tyg.temu,zaczynają mi brązowieć końcówki.Ciekawe czy to okres przejściowy czy jakaś zaraza się wdała. Jeśli macie jakieś doświadczenia w tym temacie to klepnijcie cosik We'll see you next time... krissmierzyn
ze mnie ogrodniczka marna i początkująca ale może jak dwa tygodnie po posadzeniu to może one jeszcze do końca się nie przyjęły i dlatego końcówki żółkną? Krismierzyn a gdzie kupowałeś te thuje ? jakiej wysokości i w jakiej cenie? oczywiście jeśli to nie tajemnica życie jest pełne zakrętów ...
nie przyjęły się-to pewne,trochę za wcześnie.Ale końcówki nie żółkną tylko właśnie brązowieją Ja kupiłem w rajskim ogrodzie,mają około 50 cm a cena coś koło 12-15 zł/szt. Ostatnio widziałem w Castoramie też ładne thuje,nawet zdrowo wyglądały. Polecam ogrodnictwo przy autostradzie poznańskiej,tam dopiero mają wybór We'll see you next time... krissmierzyn
Krissmierzyn,i jak się mają Twoje thuje po prawie trzech latach?Wyzdrowiały?Pytam,bo coś złego dzieje się z iglakami nie tylko moimi, ale i wszystkimi dookoła!Objawia się to brązowieniem i usychaniem gałązek, a w skrajnych przypadkach prowadzi do "wyłysienia" całego krzewu.
Trzy lata temu wszystkie srebrne świerki w okolicy (mój też) uschły .Potem dowiedziałam się,że była to jakaś mszyca czy coś podobnego, nie znam się. W każdym razie miałam ochotę wielką pozbyć się drapaka,bo tylko górne gałązki były zielone, jakie było moje zdziwienie kiedy po długiej rekonwalescencji drzewko odżyło i doszło do siebie , tylko bardzo niskie gałązki wycięłam.Dziś nie widać,że drzewko chorowało. Wymasować Ci stopy?:) www.refleksolog.szczecin.pl
[quote] Krissmierzyn,i jak się mają Twoje thuje po prawie trzech latach?Wyzdrowiały?Pytam,bo coś złego dzieje się z iglakami nie tylko moimi, ale i wszystkimi dookoła!Objawia się to brązowieniem i usychaniem gałązek, a w skrajnych przypadkach prowadzi do "wyłysienia" całego krzewu. [/quote1306392140
W ich miejsce zostały posadzone nowe sztuki,dziś mają około 1,5 metra wysokości i wyglądaja na zdrowe.Thuje które były zchorowane zostały powycinane,zostały tylko części zielone,przesadzone do donic i dziś jako wątłe krzaki sobie rosną,widać że są po przejściach ale jakoś dają radę.Jeszcze miałem przeboje z psem który podlewał skutecznie moje szmaragdy,efekt-czarne krzaki,praktycznienie nie do odratowania,znowu wymiana na nowe.Pies został "upomniany" i pod groźbą nie wpuszczania na ogród zaprzestał takich działań,thuje zostawił w spokoju,za to zemścił się i podlał żonie różę która później pachniała moczem... We'll see you next time... krissmierzyn
porozmawiałem z nim poważnie i chyba zrozumiał Mój sposób? obserwowałem psa jak byliśmy w ogrodzie i kiedy zebrało mu sie na siusiu to wtedy reagowałem,tzn.mówiłem że nie wolno i takie tam,po kilku razach widać poskutkowało,oczywiście nie ma mowy o żadnym biciu zwierzęcia itp.Jeśli nie złapiemy psa w momencie popełnienia wykroczenia to czekamy do następnego razu,musi być złapany na gorącym uczynku,inaczej nie wie o co nam chodzi.Generalnie staramy się żeby pies był po spacerze,czyli wysikany,także nie zostawiamy go samego w ogrodzie jak wychodzimy gdzies na dłużej,pies wtedy się nudzi i kombinuje.
Ja Twoim sposobem nauczyłam psa, że nie "kupkał" w ogrodzie. Siusiu robi, ale jak chce coś więcej to piszczy pod drzwiami, ale na ogród wyjść wtedy nie chce, tylko uparcie czeka, żeby wyprowadzić go poza posesję.
W tym roku dużo iglaków ma podobne objawy, u mnie też. Szukałam w necie i ponoć opcje są dwie: 1) grzyb, a wtedy nie ma ratunku, 2) zamieranie pędów spowodowane brakiem światła lub wody. Na początku wiosny mieliśmy w sumie suszę, może to jest powód w większości wypadków? U mnie miały to cyprysy leylanda, ale powycinaliśmy wszystkie uschnięte gałązki, zasililiśmy nawozem przeciw brązowieniu igieł, drugi raz przycięliśmy czubki i spokój. Natomiast całkiem zbrązowiała jedna tuja szmaragdowa w całym szpalerze (reszta zdrowa) i jeden z pięciu jałowców (reszta też w porządku) . Te już do wyrzucenia. Podobną operację, co z leylandami, zrobiliśmy ze szmaragdami przed domem i wszystkie żyją. No i oczywiście zaczęliśmy podlewać, gdy nie padały deszcze.
U mnie najgorzej wyglądają jałowce, które należą przecież do najmniej wymagających krzewów.Gołym okiem nie widać na nich żadnych szkodników, natomiast na cisach zauważyłam prawdopodobnie miseczniki.Dziś miałam sposobność spacerowania po Ogrodzie Dendrologicznym w Przelewicach; iglaki wyglądają fatalnie! Może rzeczywiście zaszkodził im brak wody,bo przecież w takim ogrodzie rośliny są odpowiednio pielęgnowane i zasilane.Ale na cisach żeruje ten sam szkodnik ,co u mnie.